Budowanie bliskości z wcześniakiem

Jak budować bliskość z wcześniakiem?

Wcześniak a budowanie bliskości

Problemy na starcie wcześniaka często wykluczają pełną bliskość z rodzicami. Już same warunki panujące na polskich OION nie sprzyjają budowaniu w pełni tej magicznej więzi. A bywa i tak, jak to było również w moim przypadku, że stan dziecka jest tak ciężki, że pierwszy dotyk następuję dużo później niż w dniu narodzin.

Niewątpliwie to trudny czas dla rodziców. Mieszanka wybuchowych uczuć i emocji: strach, żal, lęk, niepokój, które kłębią się w głowie, potrafią w skuteczny sposób zagłuszyć naturalną potrzebę kontaktu z własnym dzieckiem. Serio widok niespełna kilogramowego maleństwa podpiętego do tysiąca rurek, czujników i aparatur może przestraszyć tak, że mama lub tata najzwyczajniej w świecie bać się będą bliskości własnego dziecka.

Stąd budowanie więzi z wcześniakiem wymaga jednak więcej wysiłku niż ma to miejsce w przypadku zdrowego noworodka.


Jak to można zatem robić?

Sposobów jest mnóstwo i głównie zależne są od stanu dziecka i narzuconych rygorów sanitarnych.


Kangurowanie

Dotyk, głos, zapach, ciepło - czyli kangurowanie. Magiczne chwile, w których wcześniak leży na piersi rodzica i chłonie całym sobą mamę lub tatę. Wierzcie mi proszę, kangurowanie miało i ma magiczną moc. Bezapelacyjnie jest to najpełniejsza forma bliskości. Pomaga każdemu - wcześniakowi, rodzicom i lekarzom.

Pytacie dlaczego tak uważam?

Odpowiedź jest banalnie prosta, choć wielowątkowa, a przedstawiłam ją na swoich infografikach, które możecie znaleźć tutaj.

Chciałabym jeszcze zwrócić Wam uwagę na ważną rzecz, o której zapominamy. Kangurować i tulić nasze wcześniaki możemy i powinniśmy nawet długo po tym, jak wyszły ze szpitala.


Dotyk

Nie zawsze jednak kangurowanie jest możliwe, wówczas pozostaje położenie ręki na malutkim ciałku leżącym w inkubatorze.

Pamiętajcie tylko proszę o jednej ważniej rzeczy, nie głaszczcie swoich Pospieszalskich. Często bowiem głaskanie czy smyranie dla ich małych delikatnych ciałek jest bolesne. Wcześniaki mają bardzo delikatną skórę, tak delikatną, że zwykły dotyk może sprawić ból i pojawi się porządny siniak.

Dlatego położenie ciepłej dłoni, tak by dziecko czuło równomierne objęcie swojego ciała, jest najlepszą opcją. I pamiętajcie proszę - ciepłej dłoni, warto je rozgrzać przed włożeniem do inkubatora.

A i ośmiorniczka idealne się sprawdzi w tym kontekście. Poza tym, że przesiąknięta będzie Waszym zapachem doskonale nadaje się jako "czepidełko" (moje autorskie określenie) dla tych małych rączek. I zamiast wyrywać sobie welflon czy próbować się rozintubować nasz Pospieszalski zajmie się mięciutką macką ośmiornicy. A jest tam ich sporo, także ma się czym bawić.


Zapach

Są sytuacje w których nie można pozwolić sobie na dotyk. Wtedy zostają nam inne zmysły, w tym również zmysł powonienia. Wcześniaki doskonale czują zapachy, bowiem jest to zmysł, który kształtuje się już ok. 12 tygodnia ciąży. I zaręczam Wam, że to również jest ważny krok w drodze do budowania bliskości, który warto wykonać.

Pytacie jak?

Tutaj pomysłów jest wiele. Pieluszka, ośmiorniczka lub małe ubranka to wszystko można z powodzeniem wykorzystać.

Wystarczy ponosić przy sercu przez pewien czas, tak by przeszły zapachem mamy lub taty. Następnie przekazać szpitalowi by korzystał z tych rzeczy podczas pielęgnacji naszego dziecka.

Ważna uwaga - podczas noszenia rzeczy waszego wcześniaka nie używajcie perfum. Intensywny zapach może bowiem działać drażniąco, nie ma sensu ryzykować.

Co polecam mamom?

Włożenie rzeczy w stanik, tak by przeszły zapachem nie tylko ciała, ale i mleka. Dzięki temu robicie też podwaliny pod karmienie piersią.


Słuch

Są sytuacje, w których nawet włożenie rzeczy do inkubatora jest zabronione.

Co pozostaje?

Słuch. Zaręczam Wam wcześniaki słyszą. Będąc w brzuchu słyszały bicie serca, głos mamy i taty, warto zatem wykorzystać i tę namiastkę bliskości. Jeśli dane jest Wam tylko stać przy inkubatorze, to gadajcie, śpiewajcie kołysanki, mówicie rymowanki, opowiadajcie jak Wam minął dzień, kto czeka w domu.

Mówcie co uważacie, ale mówcie.

Proszę Was tylko o jedno - niech wasz ton głosu będzie spokojny, rytmiczny, bez szlochów, zawodzenia i płaczu. Nie chcę byście odczytywali to jako instruktarz nieczułej baby, ale inkubator działa trochę jak pudło rezonansowe, wysokie tony po prostu tam porządnie dudnią. Z tych samych powodów apeluję nie pukajcie w niego. Ostre, głośnie, wysokie dźwięki mogą przestraszyć dziecko. Przez wzgląd na niego zatem proszę byście byli po prostu i w tej sferze nad wyraz delikatni.


Karmienie

Tak, tak moi drodzy karmienie to również bliskość. To czuły dotyk, rytmiczne kołysanie, zaspokojenie podstawowej potrzeby dziecka, relaks i odpoczynek w bezpiecznych ramionach. Sama nauka jedzenia dla wcześniaka to bardzo wymagający etap (ja na to mówię kamień milowy). Bywa nerwowo, bywają bezdechy, senność, niedojadanie porcji, męczenie się, sonda - sami więc widzicie, że dla tak małego człowieka to może być przerażające. Zatem, gdy będzie czuło przy sobie znajomy zapach, słyszało znajomy głos może być mu po prostu łatwiej przez to przejść. A i rodzic dzięki temu uczy się swojego dziecka, poznaje co oznaczają jego grymasy, dostrzega oznaki głodu, sytości, zmęczenia.


Pielęgnacja

To też forma bliskości. Delikatnie mycie ciałka, relaksująca i odprężająca kąpiel, powolne ruchy (tak powolne, o ileż mnie upominano, że robię za szybko, za szybko... także i Wam mówię: wolniej, wolniej) koją, dostarczają przyjemnych bodźców, pielęgnują bliskość. Poprzez pielęgnację uczycie się siebie nawzajem. I choć początki bywają czasem wyzwaniem, to doskonale wiem, że dacie sobie radę.



Kilka słów dla rodziców covidowych wcześniaków

I na tym powinnam wyczerpać podstawy budowania więzi w szpitalu, jednak w dobie pandemii większość z tych rad jest albo okrojona, albo nie ma racji bytu. Szczerze, to rzeknę, że są momentami o kant dupy potłuc. I choć pielęgniarki i położne robią co mogą również i w tym aspekcie, to nigdy... nigdy nie zastąpią rodziców.

Kochani jest Wam cholernie ciężko. Okrojone odwiedziny, wizyty na minuty co kilka dni, zakaz podawania rzeczy, zakaz wejścia ojcom - cholera, nie tak to powinno wyglądać, nie tak. Jak dodamy do tego okrojoną możliwość nauki opieki nad dzieckiem to ja wiem, że macie wrażenie, że dostajecie do domu małego człowieka, o którym nic nie wiecie.

I to przeraża.

Tak, dla niedowiarków, po miesiącach niewidzenia swojego dziecka, dziecka po poważnych przejściach, można sikać po gaciach na myśl, że zostanie się z nim sam na sam. Ja bym sikała, bo doskonale pamiętam jak się bałam, mimo, że miałam większe możliwości w widzeniu dziecka.

Dlatego Wam mówię: macie prawo się bać, macie prawo panikować, macie prawo sikać po gaciach.

Ale teraz Wam powiem co macie jeszcze: macie prawo nie wiedzieć na początku o co chodzi Waszemu dziecku, macie prawo nie rozróżniać czy płacze bo jest głodne, boli je brzuch, czy chce być ponoszone. Tego wszystkiego nauczycie się z czasem. Jak każdy. Innej drogi nie ma. Tylko metoda prób i błędów, dzięki której poznacie siebie nawzajem.

Będziecie uczyć się bliskości w domu, nadrabiać czas, poznawać się.

Jak to można robić?

Dokładnie tak samo jak opisałam wyżej. Tucie się ile wlezie, kangurujcie nawet w domu. Noszenie na rękach to nie przyzwyczajanie do luksusu, czy rozpieszczanie dziecka. Jeśli tak ktoś Wam powie, w najlepszym razie olejcie, w najgorszym wskażcie drzwi.

A co jeszcze można zrobić?


Masaż Shantala

Polecam, bardzo polecam. Relaksuje i koi dziecko oraz Was, dostarcza niezbędnych, pozytywnych bodźców. Nas ratował przy kolkach, pomagał przy nieprawidłowym napięciu mięśniowym, pomagał się wyciszyć, bo niestety miałam mocno przebodźcowane dziecko. Jeśli chcecie o tym poczytać więcej wystarczy wpisać w przeglądarkę to hasło - wyskoczy Wam masę stron.


Chustowanie

Nie będę tutaj za wiele się rozpisywać, bo bardzo dużo już napisałam na ten temat tutaj. Ale jeśli Wasz fizjo nie widzi przeciwskazań, korzystajcie. Byle z głową, byle po konsultacji z certyfikowanym doradcą noszenia, ale korzystajcie.


Współspanie lub spanie blisko

To pomaga. Pomaga Wam, by po nocnym łażeniu w te i we w tę, nie być jak zombie przez cały dzień. Bo jak doda się do tego reżimówkę sesji przy kpi (o czym jest kpi pisałam tutaj) to sił Wam szybko zbraknie. O ile przy wcześniakach współspanie na początku raczej odpada, ze względu na niezbędny monitor oddechu i fakt, że przy tej formie bliskości może on wychwytywać Wasz oddech zamiast dziecka, o tyle spanie blisko jest po prostu wygodniejsze. A jak ktoś Wam coś powie o lenistwie - to patrz rada wyżej - olej lub wskaż drzwi wyjściowe.


A jak Wy rodzice macie rozbudzić w sobie potrzebę bliskości?

Ja wiem, że bardzo często radzi się rodzicom, szczególnie mamom podczas sesji kpi, by patrzyły na zdjęcie, film dziecka, trzymały w dłoni jego ubranka, które wróciły ze szpitala. I bardzo często to pomaga - ma się potrzebę tworzenia więzi z dzieckiem, a i mleka bywa więcej.

Tyle, że powiem Wam też coś otwarcie. Na mnie to działało odwrotnie. Byłam sfrustrowana tym, że nie mogę być przy dziecku, ciągle zamartwiałam się jak mu tam jest... nie były to myśli dotyczące potrzeby bliskości czy dotykające sfery miłości matka-dziecko, raczej te rodem z koszmaru, że jest samo, beze mnie, że cierpi.

Dlatego szybo odpuściłam to sobie podczas sesji. Tym bardziej, że przez ten strach i panikę mleka było coraz mniej, a nie więcej. Zamiast tego zapuszczałam odmóżdżającą grę - diameniciki - i leciałam z koksem (dodam nabiła 493 lvl, więcej już nie było), choć rympajło w uszach - czytaj muzyka, też działała cuda. I to był mój patent. Mleka było coraz więcej, głowa wolna od złych myśli.

Dopiero, gdy stan córki się ustabilizował, gdy została jej nauka jedzenia z butli mogłam ze spokojem myśleć o tym, jak to będzie, gdy będę ją miała w domu. Meblowanie pokoju, wybieranie ubranek - dopiero wtedy w mojej głowie zrodziły się te myśli, wcześniej ich nie dopuszczałam do siebie.

Dlatego jeśli czujecie tak jak ja na początku - to pamiętajcie - macie do tego prawo i to jest też OK. Każdy musi znaleźć swój patent by przetrwać te trudne chwile. Nie ma uniwersalnych metod, nie ma uniwersalnych zasad. Wszystko musi być skrojone na Was i pod Was - pamiętajcie proszę o tym, zanim ktoś wmówi Wam, że nie powinniście się tak zachowywać lub tak czuć.

Co jeszcze Wam polecam?

Skoncentrujcie się na tym co możecie w danej chwili. A możecie dużo.

Rozbujać i utrzymać laktację (czyli sławne karmienie piersią inaczej - kpi), dołączyć do grupy wsparcia rodziców wcześniaków (choćby takiej jak moja - Wcześniak po łódzku), przeszkolić się z pierwszej pomocy przedmedycznej, zdobyć wiedzę na temat wcześniactwa i informacje związane z aktualnym stanem zdrowia dziecka (jak chociażby zdobycie wiedzy o co pytać lekarza i co Wam ta wiedza daje), urządzić pokój dla dziecka, tak by był on dla niego bezpieczny. To tylko kilka przykładowych rzeczy, jakie możecie zrobić.

A w wolnych chwilach dajcie sobie też przestrzeń na zrobieni rzeczy tylko dla siebie. Mnie bardzo relaksowały spacery z psem, ten skurczybyk doskonale umiał na spacerze zająć moją głowę tak, bym o niczym innymi nie myślała. Ale dla Was może to być coś innego - spacer po lesie, jazda autem, rysowanie mandali, medytacja... ile ludzi tyle sposóbów.


PS. A na zdjęciu moja córka z jedyną namiastką bliskości, jaką w tamtym czasie mogłam jej zaoferować, pieluszką.