Proste Prawdy OION cz. I

Proste Prawdy OION cz. I

Oddział neonatologiczny to specyficzne miejsce. Przekonał się o tym każdy, kto choć raz tam wszedł.

To miejsce, które zmienia i kształtuje nas na nowo, bez względu na to czy tego chcemy czy nie. Uczy dostrzegać to, czego wcześniej nasze oczy, serce i umysł nie dostrzegały. Z resztą sami przeczytajcie...


1. Na OION codziennie dzieją się cuda. Nie zapominaj o tym, gdy stoisz przed jego drzwiami.

Małe ciałka ważące czasem mniej niż paczka cukru... podpięte do tysiąca kabli i czujników a obok nich spanikowani rodzice - tak mogą wyglądać realia OION.

Oddział intensywnej opieki neonatologicznej to specyficzne miejsce, gdzie rollercoaster życia wytelepie Cię bardziej niż ten w Energylandii, a sytuacja może zmieniać się tak dynamicznie, że na nic nie ma gwarancji.

To może przerażać, paraliżować, przytłaczać, zamrażać nasze uczucia. W naszej głowie przechodzić mogą kolejne burze, rzucające naszego ducha walki na kolana, choć obserwator z boku może odnieść wrażenie, że zachowujemy zimną krew.

Pamiętaj, gdy tam wchodzisz, że pracują tam ludzie, którzy na co dzień walczą o życie i zdrowie tak małych wojowników.

Pamiętaj, że ten sprzęt, najwyższej klasy, zbudowany specjalnie dla takich mikropacjentów, ma za zadanie utrzymać ich przy życiu i w jak najlepszym zdrowiu.

I zapamiętaj jeszcze jedną ważną rzecz - OION to oddział, gdzie codzienne dzieją się cuda... Nie trać zatem nadziei, bo właśnie za tymi drzwiami czeka na Ciebie Twój prywatny Mały Cud.


2. Nigdy nie zrozumiesz jaką trudnością może być otworzenie zwykłych drzwi, dopóki nie staniesz przed drzwiami OION.

Czasami prozaiczne czynności urastają do rangi ogromnego wysiłku. Wysiłku, przy którym zdobycie Mount Everest to pikuś.

Drzwi OION w teorii otwierają się łatwo. Ot zwykłe naciśnięcie klamki i pociągnięcie... nie trzeba wielkiej siły. W praktyce otworzenie ich wymaga czasem ogromnych jej pokładów, którym najczęściej towarzyszą wiara, nadzieja i opanowanie.

I strach... Strachu w tym miejscu jest najwięcej.

Co zastanę, gdy je otworzę?

Zatrzymaj się przed. Zamknij oczy. Weź głęboki wdech. Wejdź.

Inaczej się nie przekonasz.



3. Pamiętaj, że czujniki lubią się odklejać uruchamiając alarm. Panikuj tylko wtedy, gdy panikować zaczyna personel medyczny.

Panika to jedno z uczuć, które często towarzyszy rodzicom na OION. Nie da się go pozbyć.

Z czasem można je oswoić, ale to wcale nie znaczy, że ono w magiczny sposób znika. Po prostu nabieramy wprawy/doświadczenia i zaczynamy różnicować dźwięki pracujących maszyn na te, które dają życie i te, które mogą świadczyć, że jest ono zagrożone.

Czy panikować?

Nie znam osoby, która w obliczu zagrożenia życia swojego dziecka nie odczułaby lęku, strachu i paniki. Pytanie jednak warto zadać sobie w inny sposób, nie "Czy panikować?", ale "Kiedy pozwolić sobie na panikę?".

Bo to, że zdarzy się nam ją czuć każdą komórką swojego ciała jest niemal pewne.

Zatem kiedy panikować?

Na OION dopiero wtedy, gdy panikuje personel medyczny. A Ten z reguły doskonale wie co ma robić i ma przygotowany plan działania. Działają jak dobrze naoliwiona maszyna. Każdy z nich wie co i w jakiej kolejności ma robić. Czytają sobie niemal w myślach. Tak to wygląda z boku. Wiem, bo nie raz to widziałam.

I właśnie ta świadomość, że Tacy Ludzie zajmują się naszym dzieckiem wlewa choć odrobinę otuchy w serca rodziców. Bo jeśli lekarze i pielęgniarki nie panikują to znaczy, że mają plan, że nie muszą improwizować i nawet, jeśli działają błyskawicznie to wiedzą co robić.

Ja panikowałam za każdym razem, gdy musiałam otwierać TE drzwi, ale to właśnie świadomość, że moja córka jest w najlepszych rękach... rękach, które poza planem A mają plan B sprawiała, że miałam siłę je otworzyć.


4. Wcześniak potrafią zrobić dwa kroki do przodu i jeden w tył nim ich stan ustabilizuje się. Czasem ten krok w tył może sprawić, że klękniesz i trudno będzie Ci samodzielnie powstać.

Rollercoaster tak właśnie wyglądaj życie na OION. Wytelepie, ruszy w posadach, zburzy względną stabilność, zmąci spokój, bywa, że gasi nadzieję... Przecież trudno z nadzieją wybiegać w przyszłość, gdy sypie się teraźniejszość.

Wcześniaki to fighterzy, ale nawet oni mają załamania. Jedno, drugie, czasem jak lawina...

Można wtedy paść na kolana i nie mieć siły by wstać. Samemu bywa ciężko się podnieść.

Bo ileż można powtarzać sobie, że będzie dobrze?

Ile bólu i cierpienia może znieść nasze dziecko?

Jak długo można trzymać kciuki, być dobrej myśli, mieć nadzieję?

OION weryfikuje nasze poglądy, zmienia priorytety, burzy to co znane, by dać miejsce nieznanemu...Nie pyta czy jesteśmy gotowi, czy możemy przyjąć to co niesie los. Rzuca od razu na głęboką wodę... i albo wypłyniesz, albo pochłonie Cię otchłań twoich własnych lęków...


5. To normalne, że nie wiesz o co pytać lekarzy, kiedy sypie Ci się cały świat. Trudno jest zachować logikę myślenia, gdy w głowie ma się chaos, a w sercu niepewność.

Gdy zaskakuje nas poród przed czasem nic nie jest łatwe. Serce jest zagubione zaś rozum przytłoczony wszystkim, co spadło nam na barki.

Trudno jest wtedy zachować przytomność umysłu, przyswoić wszystkie informacje, jakie kieruje się do nas w pierwszych godzinach, dniach i tygodniach pobytu na OION.

Można być zagubionym, można nie ogarniać rzeczywistości, można nie myśleć logicznie, można wątpić w swoją przytomność umysłu.

Te uczucia bywają czymś naturalnym. Ciężko oczekiwać jest, że rodzic w traumie, strachu i lęku będzie zachowywał się racjonalnie.

Gdy jego skala wytrzymałości dawno już pękła to w głowie rodzi się chaos i myśli, nad którymi nie da się zapanować. Trudno wtedy oczekiwać, że będziemy partnerem w dyskusji, zachowującym zimną krew i przytomność umysłu.

To nie ten czas, to nie to miejsce... I to jest zupełnie normalne...

A jeśli potrzebujesz pomocy, bo nie wiesz o co pytać to zgromadziłam listę najistotniejszych pytań z jakimi można skierować się do lekarza, kliknij tutaj, tutaj i tutaj by je poznać.


6. W historiach z OION nie chodzi o to ile wzlotów, upadków i komplikacji było po drodze, ale jak trudno było je udźwignąć.

OION-oiwe historie bywają różne.

Różni ludzie, różne przypadki, komplikacje po drodze i różne zakończenia. Bywa, że zalicza się tam porządny nokaut, bywa, że tylko ma się porządnie obitą gębę.

I choć droga, jaką tam przechodzimy u każdego jest inna, to jest jedna rzecz wspólna dla wszystkich. Emocje... te uderzają silnie bez względu na to czy spędziliśmy tam tydzień, miesiąc czy pół roku.

Złość, smutek, żal, bezradność, niemoc, wiara, nadzieja, miłość one wszystkie nam tam towarzyszą. Poziom lęku czy załamania nie liczy się dobami pod respiratorem, długością wyciętego jelita przy NEC, czy rozległością wylewów u naszych dzieci...
Nie ma skali rozpaczy, nie ma poziomów radości, nie ma podziału na bardziej i mniej przerażonego rodzica, bardziej i mniej kochającego...

Droga jaką musimy tam przejść jest bardzo indywidualna, to jak sobie na niej radzimy również. Nie daje to jednak nikomu prawa do umniejszania cudzym lękom, odczuciom, emocjom. Licytacje kto ma gorzej, odbieranie prawa by być AŻ TAK przerażonym, załamanym - wciąż się zdarzają. Choć nie powinny.

Pamiętajcie proszę, że w historiach z OION nie chodzi o to ile komplikacji, wzlotów i upadków było po drodze, ale jak ciężko było je udźwignąć.

Bądźcie wspierący, nie oceniający.

Wtedy na OION będzie choć trochę łatwiej.


7. Jesteście wystarczająco silni, by to przetrwać i jednocześnie na tyle słabi, by w Was to zostało.

OION oddział, który tak samo jak się kocha, tak samo się nienawidzi.

Bez niego nasze dzieci nie miałyby szans, ale to właśnie na nim przechodzą one gehennę by te szanse dostać. Jedną, drugą, trzecią...

Czasem trudno tam wejść, trudno patrzeć przez szybę, trudno myśleć o tym, co tam się dzieje. I tylko ukradkowe spojrzenia innych rodziców z sali obok, albo na korytarzu, mówią - Dasz radę! Nie jesteś sam!

Z czasem te spojrzenia zamieniają się w uśmiech, skinienie głową, rozmowy - takie o wszystkim i niczym... buduje się więź... inną, opartą na milczącym zrozumieniu, wspólnych lękach, niepewnościach, wzlotach i upadkach naszych dzieci.

I nagle okazuje się, że możemy znieść dużo więcej niż nam się wydaje.

Nasza słabość staje się naszą siłą... OION staje się naszym domem... a lęk i strach napędzają naszego ducha walki, byśmy sami stali się motorem napędowym naszych dzieci.

Na OION przekonujemy się, że jesteśmy wystarczająco silny bo to wszystko przetrwać.

I tylko czasem, niespodziewanie nasza pamięć przywołuje wspomnienia, które schowaliśmy na samym dnie naszego serca...

W pierwsze urodziny, w Dzień Wcześniaka, gdy czujemy znajomy zapach oddziału, gdy przejeżdżamy obok TEGO szpitala...

Wtedy właśnie okazuje się, że mimo swojej siły, jesteśmy na tyle słabi, by OION zostawił w nas ślad na zawsze.


To pierwsza część całego cyklu Prostych Prawd OION. Jeśli przypadły Wam one do gustu to poślijcie je dalej w eter, podsuńcie innym rodzicom. Pokażcie Tym, którzy dopiero zaczynają poznawać oddział neonatologiczny.

Załączam również do pobrania w formacie pdf hasła tej serii. Można je wydrukować i powiesić na korytarzu, by Ci, którzy nim zmierzają do sali swojego dziecka, nie czuli się tak mocno zagubieni.

CZęść II serii do pobrania TUTAJ.