Pies i dziecko

Jak przygotować psa na pojawienie się dziecka?

O tym, jak pomocny może okazać się pies, gdy pojawia się w naszym życiu maluch, dodam wymagający wsparcia w rozwoju, już Ci pisałam tutaj.

Ale równie istotną kwestią, poza tą oczywistą, płynącą z korzystnego wpływu czworonoga na rozwój dziecka, jest ten moment w którym pracujemy nad pupilem, by był w stanie zaakceptować nowego członka rodziny.



Pytasz czy to ważne?

W mojej ocenie, tak.

Jako psiara z krwi i kości, zakochana do szaleństwa w swoim psie, znam i rozumiem drzemiący w nim instynkt i siłę. 35 kg żywej torpedy mogłoby nieźle narozrabiać w starciu podczas zabawy z 5 kg niemowlakiem.


I choć czas mojej ciąży ewidentnie temu nie sprzyjał, bo najzwyczajniej w świecie pobyty w szpitalu były tak częste, że w domu bywałam jeno gościem, to starałam się tak wykorzystać te wspólne chwile z nim, by był on przygotowany na zmiany które miały nastąpić. I choć finalnie okazało się, że poród znacząco przed czasem pokrzyżował mi plany, to jednak dał też inne możliwości w tym temacie, które starałam się wykorzystać.

Czy mi było ciężko?

Fizycznie tak – zagrożona ciąża a potem walka własnego dziecka o życie, moje fatalne zdrowie, nie sprzyjało żadnym dodatkowym aktywnościom, ale widziałam w tym co robię sens. Psychicznie – dawało mi to wytchnienie i pozwalało zachować choć odrobinę trzeźwości myślenia.


Czy psu było ciężko?

Wiem, że ciężko znosił rozłąkę ze mną, nie jadł, był osowiały, gdy na długi czas tracił mnie z oczu. Tym bardziej zmotywowało mnie to do tego, by odpowiednio wprowadzić dziecko do domu. Wszak biorąc pod swe skrzydła psa wzięłam odpowiedzialność za jego życie. Ale gdzieś tam kiełkowała mi myśl, że ta tęsknota za mną mogła być również przyczynkiem braku akceptacji malucha, bo jakby nie patrzeć walczyć by musiał o moją atencję z noworodkiem. Tak mi powtarzali wszyscy wszem i wobec.

Czy się tej sytuacji już po bałam?

Choć rozum mówił – uważaj, bądź czujna, to tylko pies, to podświadomość mówiła – będzie dobrze. I faktycznie tak było.

Pamiętam, że czytałam poradniki jak to wykonać, złote rady behawiorystów w nich dwoiły się i troiły – tutaj lista 10 rad, tam 8 rzeczy, które musisz zrobić, gdzieś dalej 10 kroków jak wprowadzić dziecko do domu z psem. I każda z nich wydawała mi się sensowna. O tym, że większość z nich okazała się całkowicie niepomocna względem mojego psa – przyszło mi się przekonać niebawem.

A tymczasem to lista rzeczy, na które zwracają uwagę specjaliści uzupełniona o moje osobiste doświadczenia i okraszona odrobiną komentarzy. Może przyda się i Tobie.

  1. Przyzwyczaj psa, że nie zawsze jesteś do jego dyspozycji. Niech nauczy się również samemu organizować sobie czas. To bardzo ważne, bo przy niemowlaku ilość wolnego czasu, którą będziesz mogła mu poświęcić dramatycznie zmaleje.
  2. Naucz go chodzić na spacerach na luźniej smyczy. Niech nie ciągnie. Sielankowa wizja wspólnych spacerów bardzo często pęka niczym bańska mydlana, gdy podczas wspólnego wyjścia pies zaczyna ciągnąć czy wręcz zrywać się niemal wyrywając Ci rękę z barku. Pracuj nad tym. Inaczej nici ze spacerów w konfiguracji - Ty, dziecko i pies - to będzie mordownia. A jeśli nałoży się na to, wymagające dziecko takie na przykład jak moje, co to wózek – be, chusta - tak, ryzykujesz upadkiem. A upadek, gdy masz zamotane dziecię w chuście, nie może się skończyć dobrze. Nie ryzyku – ćwicz zawczasu.
  3. Odwoływanie podczas spacerów to podstawa. Trenuj z nim przychodzenie na komendę. Puszczenie psa ze smyczy, gdy nie przychodzi na komendę, to też nie jest dobry pomysł. Pogoń za innym psem lub ataki psów na siebie nie są rzadkością, co wtedy zrobisz? Reaguj zawczasu i ucz psa przychodzić na komendę. Unikniesz wtedy zagrożenia, o ile sama w porę je rozpoznasz. Niestety na spacerach w stylu – ja, dziecko i pies – trzeba mieć oczy z tyłu głowy, przewidywać sytuację i dbać nie tylko o siebie i dziecko, ale również o psa.
  4. Zaznajom go z wózkiem dziecięcym i poćwicz z nim chodzenie przy wózku. Wiele psów, w tym i mój Iron, początkowo obawia się chodzić obok tak wielkiego dyliżansu (tak mówiłam na gondolę córki). Trochę czasu zajęło mi zaznajomienie z nim psa oraz nauka, że nie jest to zagrożenie i można przy tym bezpiecznie chodzić.
  5. I mój gorący apel – nie przywiązuj smyczy z psem do wózka, bez względu na to jak mały jest Twój pies. Wielokrotnie widziałam takie sytuację, ale nie rób tak, to niebezpieczne. Raz, że pies, gdy się przestraszy może gwałtownie ruszyć i pociągnąć przewracając wózek. Dwa, że podczas (tfu, tfu) ataku innego psa na Twojego pupila, może dojść do tragedii. Chyba, nie muszę mówić, że dziecko może zostać dotkliwe pokąsane – wszak każdy z nas choć minimalne pokłady wyobraźni w tym aspekcie posiada.

    A dlaczego o tym piszę? Wiesz, mój Iron to buldog angielski – pies o łagodnym usposobieniu, nie wykazujący agresji w stosunku do innych psów. Problem zaś miałam właśnie z tymi innymi psami, co prawda była ich garstka, ale jednak. Z racji jego rasy, zdarzało się mi, że zupełnie obcy pies widząc Irona pierwszy raz chciał go zaatakować. Powód? Iron, jak wszystkie buldogi oddychał w specyficzny głośny sposób, niektórym psom kojarzyło się to po prostu z warczeniem. I niestety atak gotowy. Miałam również to nieszczęście, posiadać w swoim sąsiedztwie psa – w typie owczarka niemieckiego, który przeciągnął po ziemi swoją właścicielkę 15 m, tylko po to by dopaść Irona, gdy go pierwszy raz zobaczył. Gdyby nie to, że wracałam ze spaceru w większej grupie, a nie tylko ja, dziecko i pies, to nie miałabym możliwość szybkiej reakcji. Przyznam, że wtedy pierwszy raz bałam się, że mój pies tego nie przeżyje. Na szczęście udało się opanować sytuację i nigdy więcej się ona nie powtórzyła, o co bardzo skrupulatnie dbałam i ja, i ów właścicielka.
  6. Oswój psa z dźwiękami jakie wydają dzieci. Płacz, pisk to mogą być dla niego silne stresory – odczaruj je. Tak, piski i płacz to mogę być te dźwięki, które będą wzbudzać lęk i strach u psa, a agresja na tle lękowym w psów wcale nie jest tak rzadkim zjawiskiem. Zatem nim pojawi się Twoje dziecko kieruj się również podczas spacerów ze swoim pupilem w te miejsca, gdzie pisk i wrzawa dzieci jest często spotykania – okolice placu zabaw, parki to są dobre miejsca do socjalizacji psa z tymi dźwiękami.
  7. Zaobserwuj czy nie wykazuje agresji podczas kontaktów z dziećmi. Bywają takie osobniki, szczególnie te, które mają złe doświadczenia z dziećmi, że reagują agresją na dziecko. Jeśli nie znasz historii psa, nie wiesz czy był socjalizowany z dziećmi podchodź do tego bardzo odpowiedzialnie i nigdy nie zostawiaj dziecka samego z psem. Gdy zaobserwujesz niepokojące zachowania wspomóż się pomocą behawiorysty – to najlepsza opcja w tej sytuacji.
  8. Zweryfikuj czy nie zachowuje się agresywnie podczas odbierania mu zabawek czy podczas jedzenia. Jeśli tak, to czeka Cię praca nad tą agresją z behawiorystą, który pokaże w jaki sposób sobie z tym radzić.
  9. Stwórz mu w domu własny kąt. To będzie jego azyl, w którym będzie mógł odpocząć. Ważne jest, by było to miejsce w którym nikt mu nie będzie przeszkadzał. Pies, szczególnie gdy dziecko nauczy się raczkować i chodzić, potrzebuje kąta tylko dla siebie. Dzieci bywają nachalne, niedelikatne – pies musi mieć w domu schronienie przed tak wścibskim sublokatorem.
  10. Ćwicz komendę - "Oddaj". Podbieranie zabawek niemowlaka to niemal standard, piszczą i pachną bardzo zachęcająco, a i przypominają nieco psie zabawki – co się zatem dziwić. Komenda „Oddaj” sprawdza się wtedy idealnie.
  11. Zabawki psa i dziecka trzymaj osobno. Z własnego doświadczenia wiem, że nie da się uniknąć wymiany zabawek między dzieckiem i pupilem, ale warto dbać by jednak każde z nich korzystało podczas zabawy z własnych. Nie demonizuje tego, bo i zdarzało mi się wyciągać z ust dziecia mego psie chrupki, jakie dorwała z jego miski, niemniej jednak podstawowe zasady higieny warto zachowywać.
  12. Dbaj o zdrowie pupila i regularnie go odrobaczaj. Choroby odzwierzęce czy pasożyty choć nie są plagą, to mogą stanowić zagrożenie dla dziecka, nie warto ryzykować. Dbając o zdrowie psa, dbasz też pośrednio o zdrowie dziecka – warto o tym pamiętać.
  13. Zastanów się, czy po porodzie nadal twój pies będzie spał z Tobą z łóżku, czy nadal będzie mógł wylegiwać się na kanapie. Jeśli nie, zacznij wymagać nowych zachowań jak najszybciej, dodam - konsekwentnie.
  14. Ucz dziecko od samego początku, że pies to nie zabawka. Nie wolno wkładać mu rąk do oka, ciągnąć za ogon czy uszy, siadać na nim, skakać po nim czy bić – bez względu na jego rozmiary czy usposobienie. To, że łagodny pies toleruje takie rzeczy nie znaczy, że kolejnym razem zachowa również spokój. Wymagając tego od dziecka, uczysz je w ten sposób szanowania granic zwierząt, a swojemu pupilowi dajesz jednocześnie sygnał, że może się czuć przy Tobie bezpiecznie. Ktoś pewnie się zaśmieje – ale uwierzcie, mój pies, gdy nie czuł się komfortowo, bo Helena po raz setny chciała go przytulić, zanim zawarczał, to w pierwszej kolejności po prostu na mnie patrzył oczekując mojej interwencji. Nauczyłam go, że nie musi znosić takich zabaw, ma odejść do swojego azylu, ja zaś pilnowałam by mała absztyfikanta, się mu tam nie wciskała. Gdy już odpoczął to zazwyczaj i tak wracał prosto do niej.
  15. Nie ignoruj oznak zdenerwowania, jakie wysyła Ci pies. A więc nerwowe oblizywanie pyska, nerwowe chodzenie z kąta w kąt, marszczenia nosa, warczenie – to są te znaki, że pies ma dość. Interweniuj, ale absolutnie nie gań za to psa. Dlaczego? Jeśli zaczniesz karać psa za to, że daje sygnały ostrzegawcze, to następnym razem może już ich nie okazać, tylko od razu przejść do ataku. Pamiętaj, zwierzę też może być zmęczone, źle się czuć, może nie mieć ochoty na zabawę, ignorowanie w takiej sytuacji jego potrzeby spokoju i odpoczynku może wzbudzić w nim frustrację i agresję. Nie lekceważ, działaj z głową.
  16. Zaznajom psa z zapachem noworodka. Zanim mogliśmy tych dwoje sobie przedstawić minęło sporo czasu. Przez cały ten okres, gdy wracałam z brudnymi rzeczami swojego dziecka ze szpitala Iron miał możliwość ich wąchania. Zaznajamiał się wtedy z jej zapachem, dzięki czemu ich pierwsze spotkanie nie było dla niego spotkaniem z czymś zupełnie obcym.
  17. Pierwsze spotkanie. Jak je zorganizowaliśmy? Po przyjeździe z małą, wzięłam psa na spacer by mąż niepostrzeżenie wszedł z nią do domu. Dążyliśmy bowiem do sytuacji, w której pies zastaje córkę w domu, a nie na odwrót. Czy się sprawdziło i na ile było to pomocne? Szczerze, nie wiem. Temperament i usposobienie naszego psa były zawsze na tyle przyjazne, że akceptował on każdą małą istotne niezależnie od miejsca czy scenerii jej poznania. Psa do dziecka w nosidełku przyprowadziłam ja, mała miała wtedy ze sobą pieluchę, którą dałam mu do powąchania. Nie ukrywam, że był on nią bardzo podekscytowany. Chodził w koło, wąchał, chciał całą lizać. Trochę minęło nim ta ekscytacja mu przeszła.
  18. Ja nauczyłam Irona jeszcze jednej komendy – „Pilnuj Heleny. Pytasz po co? Wiesz, nasza sytuacja była nieco odmienna od tych standardowych. Pomimo wyjścia ze szpitala i nakazu spacerów, by budować jej odporność (a był to już październik) mieliśmy zakaz odwiedzin, by nie zarazić ją niczym, nawet głupim katarem (o tym dlaczego katar dla wcześniaka może być niebezpieczny pisałam tutaj). A młoda mama, z maleństwem, które dopiero co przyszło na świat, szczególnie takim, które tyle czasu spędziło w szpitalu, to ciekawy kąsek do oglądania czy rozmów, gdy się ją złapie na spacerze. Gdy widziałam zatem tak zaciekawioną personę, która kierowała się w naszą stronę Iron dostawał komendę „Pilnuj Heleny” i tym samym wchodził w tryb pracy – stawał wtedy zdecydowanie między wózkiem a ciekawskim gapiem uniemożliwiając mu zajrzenie do niego. Dla mnie to było mega wygodne, bo i nie musiałam się tłumaczyć, tylko ostrzegałam, że tej istotki pilnuje pies.
  19. Higienizacja. Jest jeszcze jedna przydatna rzecz, którą nauczyłam psa, a wiąże się z nią komenda „Higienizacja”. Na czym ona polegała? Cóż większość psów po spacerze znosi do domu tony piachu i brudu. A mój pupil z racji swojej budowy ciała wymagał jeszcze dodatkowych czynności pielęgnacyjnych (kto ma buldoga ten wie o czym mówię). Zatem każdy spacer kończył się w domu ów magicznym słowem, co de facto oznaczało, że kierujemy się do łazienki by oporządzić psa, czyli wytrzeć mu łapy, brzuch i to wszystko, co było wymagane w danej sytuacji. Przyszedł i taki moment, gdzie w tej higienizacji zaczęła uczestniczyć i moja córka. Wszak pies to nie tylko przyjemność, ale i obowiązek.
  20. Czas tylko dla psa. Każdego dnia choć jeden spacer, zazwyczaj ten najdłuższy - wieczory, był tylko mój i psa. Wtedy miał możliwość szaleństw tylko ze mną, zabaw węchowych, zabawy z innymi psami. Dzięki temu ja nie czułam, że zaniedbuję pupila, zaś on miał możliwość wyszaleć się, wybawić i zaspokoić wszystkie swoje psie potrzeby.
Myślę, że te wskazówki przeciętnemu właścicielowi psa mogą wiele ułatwić. Czy każda z nich okaże się pomocna, być może nie. Dlaczego? Bo każdy pies, każdy dom, każdy właściciel, każda sytuacja to bardzo indywidualna kwestia.


Ja w dniu porodu miałam w domu rocznego psiaka, potrafiącego się zachowywać łagodnie i z delikatnością (tak, tak buldogi angielskie to nie zawsze słoń w składzie porcelany). Miałam zsocjalizowanego psa, potrafiącego bawić się z innymi psami, ludźmi i dziećmi, psa o przyjaznym usposobieniu, bez lęku i strachu i bez tej chęci dominacji, o jakiej niektórzy piszą. Psa przychodzącego na komendę, idącego przy nodze, nawet gdy nie było smyczy. Psa, wpatrzonego we mnie i szukającego wskazówek w mych oczach, gdy czuł się niepewnie. Miałam psa, który tak samo jak przerażał posturą, tak samo szybko zjednywał sobie sympatyków na spacerach (nie na darmo miał ksywę „Król dzielni” u osiedlowych dzieciaków i tych babuleniek, co to siedzą godzinami na ławeczce w parku i plotkują o pogodzie i młodej sąsiadce spod 4, co to tatuaże ma na ręku i jakąś tęczę we włosach).I choć przerobiłam kilka poradników pt. Jak wprowadzić dziecko do rodziny, by pies je zaakceptował – to zawsze okazywało się, że ja w zasadzie poza zaznajomieniem psa z wózkiem i dzieckiem, nie muszę nic więcej robić.



Dlaczego? Bo większość rzeczy z powyższej listy mój pies już dawno umiał, bo były to podstawy, jakie z nim ćwiczyłam od pierwszego wspólnego dnia.

Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że odpowiednie wychowanie psa, to znajomość jego psiej natury, to praca nad jego zachowaniem, która powinna być prowadzona od samego początku, gdy tylko pies pojawi się w domu – w myśl zasady „Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał”.

A kiedy zatem jest ten moment, by zacząć przygotowywać psa na pojawienie się nowego członka rodziny?

Od pierwszego dnia, jego pobytu w Twoim domu. To jest, w mojej ocenie, odpowiedzialne podejście do tematu, które niemal gwarantuje sukces, gdy sytuacja rodzinna ulega zmianie.