Test fotelikowy i wcześniak

Test fotelikowy i wcześniak - wiesz o co chodzi?


Test fotelikowy - czym jest?

O tym, że warunkiem wyjścia wcześniaka ze szpitala w USA jest pozytywne zdanie przez niego testu fotelikowego przekonałam się prawie rok temu podglądając kilka tamtejszych oddziałów NICU.

To ostatni egzamin jaki musiał zdać wcześniak na tamtejszych oddziałach, by mógł dołączyć do swoich rodziców i cieszyć się ich bliskością już w domu.

Polega on na umieszczeniu wcześniaka w foteliku samochodowym, prawidłowym zapięciu pasów bezpieczeństwa i monitorowaniu parametrów małego pacjenta m.in. oddechu, saturacji oraz tętna. Trwa on od 90 do 120 minut.

Zazwyczaj rodzic na tydzień przed planowanym wypisem proszony jest o przyniesienie własnego fotelika samochodowego, by test jak najdokładniej oddawał realne warunki, z którymi przyjdzie obcować wcześniakowi.


Jaki jest jego cel?

Celem testu jest sprawdzenie jak wcześniak poradzi sobie podczas standardowej podróży, choćby ze szpitala do domu. Czy narzucona pozycja w foteliku jest przez niego dobrze tolerowana? Czy nie dochodzi do załamania monitorowanych parametrów? To również forma profilaktyki przed SIDS (syndromem nagłej śmierci łóżeczkowej).

Bywa niestety i tak, że mimo pozornej dojrzałości, podczas takiego testu dochodzi do spadków saturacji lub zmniejsza się niebezpiecznie liczba lub głębokość oddechów, co ewidentnie wskazuje, że mały pacjent nie jest jeszcze gotowy by opuścić szpital. Wtedy jego wypis przesuwa się aż do momentu, gdy owy "egzamin" przejdzie pozytywnie. Kolejny test wykonywany jest zazwyczaj w odstępie tygodnia od poprzedniego.


U kogo wykonywany jest taki test?

W USA test fotelikowy wykonywany jest zazwyczaj u:

  • wcześniaków,
  • noworodków i niemowlaków, które zaliczyły pobyt na OION,
  • noworodków i niemowlaków z zespołami Downa, Pradera-Williego, czy Pierr'a Robina,
  • noworodków i niemowlaków z zaburzeniami neurologicznymi obniżającymi ich napięcie mięśniowe,
  • noworodków i niemowlaków z wadami serca i/lub górnych dróg oddechowych.


Co w sytuacji, gdy dziecko nie przechodzi testu fotelikowego, a mimo to jest szykowane do wypisu?

W takiej sytuacji lekarz w USA może wypisać dziecko pod warunkiem, że będzie podróżować w specjalnym łóżeczku samochodowym. Zazwyczaj takie zalecenia spowodowane są obawami dotyczącymi oddychania i tętna dziecka, gdy jest ono w pozycji półleżącej w tradycyjnym foteliku samochodowym. Zdarza się, wcale nie tak rzadko, że w takich sytuacjach wypisuje się dziecko pod warunkiem, że jego parametry są monitorowane za pomocą monitora oddechu lub pulsoksymetru.


Jak jest w Polsce?

Niestety ten standard jest raczej ciekawostką na rodzimych oddziałach neonatologicznych. Wiadomo mi o zaledwie kilku szpitalach, które go realizują, to m. in.: Szpital Uniwersytecki nr 2 im. dr Jana Bizela w Bydgoszczy czy Szpital Uniwersytecki w Krakowie.

Moja córka, gdy opuszczała szpital nie miała go wykonywanego. W tamtym czasie nawet o nim nie słyszałam. Bogatsza w powyższą wiedzę dziś wiem, że dzięki niemu byłabym po prostu spokojniejsza podczas naszych podróży. A bądźmy szczerzy, przez pierwszy rok jest ich całkiem sporo, bo jak nie kontrola w poradni specjalistycznej, to fizjoterapia lub dodatkowe badania.

Mam zatem głęboką nadzieję, że doczekamy się czasów, gdy ów test będzie standardem na wszystkich oddziałach neonatologicznych w Polsce. Bo analizując nawet na przysłowiowy "chłopski rozum" ma on sens.

A jeśli macie ochotę posłuchać więcej na ten temat polecam krótki materiał video NICU Tala Talks.